6 rad od trenera w celu poprawy Twojego tenisa

To jakich rad potrzebujesz, będzie oczywiście zależeć od aktualnego poziomu gry i wyszkolenia, niemniej w tym artykule postaram się dać Ci pewne unikalne wskazówki, które dość łatwo umykają oku nie tylko początkującego ale i średnio-zaawansowanego tenisisty. 

Rada nr. 1 – Prowadź rakietę dłużej niż zwykle 

Wiele osób, zwłaszcza początkujących graczy, nie rozumie i nie stosuje zakończenia zamachu (follow through). Myślą, że skoro trafili już w piłkę, to w tym momencie mogą zatrzymać rakietę, ponieważ nijak nie wpływa ona na dalszy lot piłki. Czy jest to prawda? 

I tak i nie. Faktycznie, po tym jak rakieta rozstanie się z piłką, jej dalszy ruch przestaje się liczyć. Zauważ jednak, że zagrania w tenisie są bardzo szybkie i trwają ułamek sekundy. 

Zobacz, co się dzieje… Aby zakończyć zamach zaraz po kontakcie z piłką, musisz uświadomić sobie, że do spowolnienia prędkości główki rakiety doszło jeszcze przed punktem kontaktu. Po co Ci prawidłowy zamach skoro zniwelujesz jego efekt zanim jeszcze trafisz w piłkę. Chcąc zmaksymalizować wydajność techniki i szybkość swoich zagrań, nie możesz przecież działać wbrew niej. 

Jeśli należysz do drugiej grupy i stosujesz zakończenie w swoich zagraniach, to postaraj się je nieco „wydłużyć”. Istnieje spora szansa, że odbije się to pozytywnie nie tylko na prędkości piłek, ale i na lepszej celności.  

Średnio-zaawansowani gracze mimo, że wykonują zamach, popełniają pewien poważny błąd. Ich rakiety za szybko przemieszczają się z jednej strony ciała na drugą, co generuje bardzo wąską „strefę trafienia” – czyli obszar, w którym trafienie w piłkę będzie możliwe i skuteczne. Skupiając się na prowadzeniu rakiety do przodu, zanim znajdzie się ona na naszym ramieniu, są oni w stanie wydłużyć wspomnianą strefę

Rada nr. 2 – Wracaj na środek kortu po uderzeniu piłki

Większość graczy zdaje się nie rozumieć również, w jakim momencie tak na prawdę uderzenie się kończy. I być może zaskoczę Cię, ale wcale nie jest to końcowa faza pętli zamachu. Wiele osób,  które miałem okazję podglądać na korcie dość dobrze porusza się do piłki, uderza ją i co? Nic, no właśnie nic. Zamiast użyć swoich wytrenowanych nóg, aby ustawić się w odpowiedzi na piłkę przeciwnika, to stoją oni, jak gdyby zamurowani, podziwiając swoje zagranie. Duży, DUŻY błąd. Przez to, nie są w stanie ustawić się do kolejnego uderzenia, a to z kolei wplywa negatywnie na ich technikę. Szerzej omówiłem to zjawisko w moim kursie wideo „Wytrychy Techniki” (wraz z pozostałymi elementami “Wielkiej 5-tki”), dostępnym za symboliczne 6 zł

Rada nr. 3 – Ustal bezpieczną strefę zagrania 

To czego nie chcesz w czasie grania meczu, to oddawanie punktów za darmo. Niestety spora ilość graczy rekreacyjnych wydaje się mieć w poważaniu, tę jakże prostą taktykę. Zamiast tego koncentrują się na komplikowaniu swojej gry, sabotując wyniki. Czasem warto jest zaufać prostym rozwiązaniom. 

Zastosowanie tej sztuczki jest wręcz banalne. Jedyne co musisz zrobić, to wyobrazić sobie, że granice kortu są pomniejszone o około 1-2 metra. Dzięki temu Twoja „linia końcowa” znajdzie się wewnątrz kortu, a to z kolei wyeliminuje sporo niepotrzebnych błędów, zwłaszcza jeśli popełniasz ich dużo i posługujesz się mocną grą.

Rada nr. 4 – Unikaj meczów, kiedy grzebiesz przy technice 

Nad techniką najlepiej jest pracować w okresie poza startowym. Jest to szczególne ważne, jeśli zmiany, których dokonujesz mają znaczenie fundamentalne, jak np. przebudowa serwisu. 

Zobacz co się stanie. Jeśli na meczu, w którym jesteś mocno zestresowany, będziesz stosował przebudowaną technikę może dojść do kaskady katastrofalnych wydarzeń. Skoro dużym trudem jest dla Ciebie uplasowanie piłki w korcie w czasie treningu, to odpowiedz sobie na pytanie jakim trudem stanie się ta sztuka, gdy dojdzie ogromny stres i zmęczenie fizyczne. 

Dlatego też, większość amatorów implementuje zmienioną technikę do meczów zbyt szybko, co prowadzi do następujących konsekwencji. Nie są oni w stanie polegać na nowej technice (z przyczyn wymienionych wyżej), powodując utratę cennych punktów. Stwierdzają, że skoro nowa technika jest nieskuteczna, to lepiej będzie wrócić do starej. Chociaż jest ona niepoprawna, to wciąż całkiem skuteczna (trenowana wiele lat), wyrównując szanse meczowe. Zawodnik utwierdza się w przekonaniu, że jego stara techniką nie jest taka zła i daje za wygraną w nauce techniki prawidłowej.

Jeśli nie zależy Ci na wyniku aż tak, to z odpowiednim nastawieniem taka wczesna implementacja jest możliwa. Należy się jednak liczyć z faktem, że istnieje większa szansa przegrania meczów z tymi, z którymi wygrywałeś w przeszłości. Potraktuj to jako chwilowe poświęcenie dla “słuszniejszej sprawy”.

Rada nr. 5 – Nie baw się w sędziego 

Część osób mylnie zakłada, że jest w stanie idealnie ocenić lot każdej piłki. W związku z tym, w pewnych sytuacjach osoby te przyjmują za pewnik, że nadlatująca w danej chwili piłka wyleci na aut. Niestety, tylko tak im się wydaje. 

Przez to, przestają oni brać czynny udział w danym punkcie i odpuszczają. Zaskoczenie pojawia się wówczas, gdy okazuje się, że piłka była dobra, a punkt jest wciąż nierozstrzygnięty. Jest już jednak za późno na dobre ustawienie się i szanse na zwycięstwo drastycznie maleją. Dam Ci inny przykład. 

Zauważ czasem jak profesjonaliści podchodzą do „prostych piłek” i „piłek autowych”. Ich koncentracja jest maksymalna, a reakcja czasami przesadzona, jakby się mogło wydawać. Profesjonaliści w większości przypadków nie polegają na intuicji, ale na faktach. Dopóki piłka jest w grze, dopóty będą na niej maksymalnie skoncentrowani. 

Poleganie na intuicji może być zgubne. Nieczyste uderzenia i duża doza rotacji potrafią zmienić tor lotu piłki w bardzo dużym stopniu. Dodajmy do tego wiatr i przepis na zaskoczenie gotowy. Warto zaznaczyć, że ten błąd dotyczy również antycypacji poczynań przeciwnika. Przykładowo: zagrywasz mocny forhend w róg, podczas gdy przeciwnik znajduje się w rogu przeciwnym. Pewny swego odpuszczasz i kilka sekund potem z niedowierzaniem stwierdzasz – „myślałem, że nie dobiegniesz”. 

Rada nr. 6 – Graj tylko drugim serwisem 

Jaki jest najlepszy sposób na naukę porządnego drugiego serwisu? Tak, zgadłeś. Graj tylko drugim serwisem. 

To co sprawiło, że mogę polegać na mocnym drugim serwisie, to nic innego, jak właśnie ta prosta porada. Dopóki nie nauczyłem się mocnego drugiego serwisu, nie starałem się zbytnio skupiać na pierwszym. Nie chciałem skończyć jak spora część amatorów, która dysponuje całkiem mocnym pierwszym podaniem, i delikatną wrzutką z chwytu patelniowego jako drugi serwis. W tym celu skoncentruj się na nucę serwisów rotowanych (topspin, slice, kick), ponieważ paradoksalnie, czym mocniejszy tym bardziej regularny będzie Twój serwis. 

Oprócz tego stwórz w swojej głowie 2 lub 3 „podserwisy”. Dajmy na to: 

– serwis 2.1 – bardzo mocny drugi serwis 

-serwis 2.2 – regularny mocny drugi serwis z dużą rotacją 

– serwis 2.3 – mocno rotowany bardzo bezpieczny drugi serwis 

Mając to wykonane podczas meczu staraj się zmaksymalizować ich użycie. Stosuj serwis 2.1 jako pierwszy i 2.2 lub 2.3 jako drugi. Jeśli jest na to jeszcze za wcześnie to uzywaj 2.2 jako pierwszy i 2.3 jako drugi. Pamiętaj jednak, że serwis 2.3 powinien być bardzo pewny. Dlatego w początkowej fazie zalecam, aby zarówno pierwszy jak i drugi serwis, był serwisem 2.3. Mam nadzieję, że ma to sens. Jeśli nie – chętnie odpowiem na Twoje pytania.

Zastosuj się do tych 6 prostych rad, a zobaczysz różnicę. Daj znać w komentarzu, która rada najlepiej sprawdziła się w Twojej grze!

Koniecznie odwiedź nasze kanały społecznościowe:

Add Comment

 

Najnowsze filmy:


Subskrybuj kanał, aby nie przegapić najnowszych odcinków