Jak przenieść treningową grę na mecz?
Praktycznie każdy, kto gra w tenisa zna ten stary jak świat scenariusz. W grze treningowej czujesz się jak ryba w wodzie. Twoje uderzenia są precyzyjne, nieźle się poruszasz i dobrze serwujesz. Przychodzi jednak taki moment, że masz ochotę zagrać w turnieju, tudzież stoczyć pojedynek w ramach ligi w której grasz i co wówczas się dzieje?
Zaczynasz odczuwać to dziwne mrowienie, nogi jak z waty lub przeciwnie – czujesz się jak by ktoś kazał Ci biegać z żeliwnym imadłem przywiązanym do pasa. Ale to jeszcze nie wszystko. Oprócz tego, że gra się sypie, w głowie pojawiają się setki myśli – twoje dwie osobowości walczą ze sobą. Jedna mówi graj bezpiecznie, nie trać punktów. Gdy z nadmiaru bezpieczeństwa zagrywasz przeciwnikowi piłkę w pół kortu, po której przeciwnik kończy wymianę winnerem, odzywa się twoje drugie ja: „po co grasz mu takie wystawki, przecież widzisz, że nie ma to sensu”.
Postanawiasz grać bardziej agresywnie. Tym razem to po twojej stronie znalazła się piłka wystawiona w pół kortu. Skupiasz się… ustawiana tak, aby mieć najlepszą pozycję do wykonania egzekucji i co? Piłka ląduje 2 metry na aucie. Bez dłuższej zwłoki, znowu słyszysz ten wewnętrzny głos: „a nie mówiłem? Po co się tak podpalasz, graj bezpiecznie. Agresywna gra nie ma sensu!”
I tak w koło Macieju… spektakl trwa, do momentu, kiedy to zostaje brutalnie przerwany ostatnią piłką kończącą mecz. Dziękujesz przeciwnikowi za grę i postanawiasz przestać uczestniczyć w turniejach, bo szkoda nerwów.
W głowach wielu z nas taki scenariusz to żadne science fiction, a proza życia z którą zmagają się dziesiątki graczy na całym świecie. Co można zrobić?
Zidentyfikuj problem
Najpowszechniejszą przyczyną takiego stanu będzie strach, schowany pod różną postacią. Strach przed przegraną a rzadziej wygraną. Może przybierać rozmaite formy:
- nie chcę się ośmieszyć
- nie chcę zawieść mojego trenera/rodziców
- chcę, aby moje ciężkie treningi zaowocowały w końcu. Co jeśli nie? Stracony czas i pieniądze
- nie chcę przegrać ponieważ będzie to oznaczało, że jestem gorszy, słaby, bezwartościowy. Samoocena spada…
- obawiam się przegranej z zawodnikiem niżej rozstawionym/starszą osobą/młodszą… itd.
- nie będę serwować mocno, żeby nie popełniać podwójnych błędów
- będę grał lżej, dla większej regularności
Strach powoduje emocje, które blokują naszą grę. Stajemy się sztywni, gramy zerwane uderzenia, bardziej przepychamy piłkę na drugą stronę, niż faktycznie gramy. Przecież na treningu nie ćwiczysz przepychania piłki. Na jakiej podstawie więc twój umysł stwierdza, że lepiej jest przepychać piłkę, niż zaaplikować porządnie wytrenowany forhend? No właśnie. Negatywne emocje sprawiają, że nasze decyzje są zwyczajnie głupie i niestosowne. Dlatego, gdy zidentyfikujesz przyczynę problemu, przejdź do kontrofensywy! Jak?
Zaufaj sobie
To najsensowniejsze co możesz zrobić. Jeżeli trenowałeś ciężko i przykładałeś się do zadań, to nie ma powodu dlaczego twoja gra nagle miałaby się zepsuć. Aby to zrobić, należy zmniejszyć ciężar psychiczny jaki sami na siebie nakładamy i zaakceptować to.
Zadaj sobie pytanie: co najgorszego może się stać jeśli przegrasz z tym młodszym/starszym/niżej rozstawionym zawodnikiem? Co najgorszego możesz usłyszeć od rodziców czy od trenera?
Prawda jest taka, że nasz umysł doskonale radzi sobie z wyolbrzymianiem potencjalnych skutków danych zachowań. Później jednak okazuje się, że reakcja wcale nie była taka jak zakładaliśmy, a presja, która sami na siebie nałożyliśmy była niepotrzebnie zawyżona.
Doskonałą postawę godną prawdziwego mistrza, którym z resztą jest, prezentuje Roger Federer. W jednym z wywiadów powiedział: „na treningach daję z siebie wszystko, ale nie oczekuję niczego w zamian”.
To podsumowuje nasze rozważania. Zidentyfikuj źródło strachu, pozwól sobie popełniać błędy i zacznij grać swój tenis.
Koniecznie odwiedź nasze kanały społecznościowe:
Add Comment